Cudowny poranek...
Otwieram oczy, budzę się. Oczy same kierują się w tą stronę. Spoglądam, delektuję się tym widokiem. Uśmiecham się. Serce zaczęło mocniej bić, ono także budzi się. Ona trzyma mnie za malutki palec u dłoni. Chce czuć moją obecność, chce czuć się bezpieczna... Widzę Ją... Zamknięte oczka, dłoń podłożona pod policzek. Włoski delikatnie spłynęły po uszku na policzek. Śpi niewinnie. Minimalnie otwarte usta, lekko uśmiechnięte... Może śni o czymś miłym, może o mnie... Nie mogę przestać patrzeć, przestać uśmiechać się, przestać marzyć... Delikatnie głaszczę paluszkami Jej policzek, odgarniam włoski za uszko. Śpij Aniołku, szeptem mówię, a może w myślach swych, nie wiem już... Wiem tylko, że Ona tu jest, że ja jestem obok Niej... I nie potrzeba mi już nic więcej...
Słonko nieśmiało zagląda przez okno do naszego pokoju, promyk obmywa Jej buzię. To najcudowniejszy ranek w życiu mym... I nie jestem już sam, nie jestem sam bo mam Ciebie. Zamieszkałaś w sercu mym... Wpadłaś jak ten promyk słonka w moje mroczne życie. Otuliłaś ciepłymi słowami. Spiłaś z warg moich nieśmiałość. Samotność zamknęłaś w oknie, gdzie liter przewija się szereg. A ja nie jestem już sam, bo mam Ciebie. Otulasz mnie ciepłą pierzynką Twego ciała, a ja już nie jestem nieśmiały. Nie pytasz mnie o przeszłość... ani o przyszłość... Nie pytasz bo liczy się dzień dzisiejszy, on jest najpiękniejszy...
To cudowny poranek, cudowny bo jesteś ze mną Ty… Dziękuję Ci…
Gdy się obudzisz powiem dzień dobry kochanie, a Ty uśmiechniesz się... A ja zastanawiam się, czy naprawdę zasłużyłem na to by móc powiedzieć to Ci?