DH8B

 
registro: 09/10/2004
Hæ! ;-)
Pontos148mais
Próximo nível: 
Pontos necessários: 52
Último jogo
Pool Live Pro

Pool Live Pro

Pool Live Pro
5 anos 58 dias h

Obcokrajowcy ciepło o Polsce

"Polska bastionem Europy" - takie było główne hasło tegorocznego Marszu Niepodległości w Warszawie. Wiele wskazuje również na to, że właśnie tak Polskę postrzegają obcokrajowcy, którzy mają ciut więcej wiedzy na temat naszego kraju i samych Polaków, a nie czerpią jej tylko ze stereotypów. Wiem to oczywiście z własnego doświadczenia, ale w studiu TVP Info wypowiedziało się po 11 listopada dwóch obcokrajowców (z Hiszpanii i Francji) uczestniczących w Marszu Niepodległości. Obaj opowiadają o sytuacji, jaka ma miejsce w krajach, w których żyją. Rozmówcy odwołują się do hasła "Polska bastionem Europy", ciepło wypowiadają się o Polsce i postrzegają ją jako model-wzór do naśladowania.

Martin Garcia Gonzalo (Hiszpania): 
- (...) bo ja kocham Polskę i każdego roku przyjadę do Polski, bo dla mnie ten Marsz Niepodległości nie jest tylko marszem niepodległości Polski, ale i Europy.
- Jestem z Madrytu i widzę, jak w moim kraju jest coraz więcej cudzoziemców niż Hiszpanów. Mamy dyktaturę, marksizm kulturowy.
- Jestem tutaj, bo widzę, że Polska jest tym, czego ja chcę dla mojego kraju.
- Polska dla mnie to Bóg, Honor i Ojczyzna i chcę tak samo dla mojego kraju. Dlatego każdego roku tutaj jesteśmy. Nie tylko ja, ale bracia z innych krajów, ze Szwecji, z Francji, Włoch. Dla nas Polacy są przykładem. Polska jest dla mnie modelem.

Ehrard Lucien (Francja): 
- Uważam, że macie szczęście w Polsce być w normalnym kraju. Ja żyję i urodziłem się we Francji, która już nie jest Francją. Żyjemy pod dyktaturą lewactwa kulturalnego, liberalizmu gospodarczego i pod butem kosmopolityzmu. I to jest katastrofa.
- Skutkiem jest masowa imigracja, islamizacja, zamachy. Kiedy słyszę, co mówią ludzie, np. z KOD-u, z Nowoczesnej, to myślę o historii Francji. Historia Francji to liberałowie i ludzie z lewicy, którzy zniszczyli mój kraj.

Nie wstydźmy się zatem swojej polskości, ze wszystkimi jej wadami i zaletami. Dawajmy dobry przykład będąc zawsze za granicą. 
Tępmy na każdym kroku szczurzą ojkofobię. Głowa do góry! 
n4.gif

https://www.youtube.com/watch?v=i6scVF8px1o


Patriotyzm jest jak RASIZM - 11.11

tBRT0ZN.png
Donald Tusk, polityk: „Polskość to nienormalność” Maria Peszek, piosenkarka: „Nie oddałabym ci, Polsko, ani jednej kropli krwi” Marek Kondrat, aktor: „Polska nie jest najważniejsza” Jerzy Stuhr, aktor: „Antysemityzm, płytki katolicyzm i histeryczny patriotyzm. Z tego składa się polskość” Z okazji zbliżającego się Święta Niepodległości chciałbym przypomnieć, co o patriotyzmie sądzi środowisko z kręgu "obrońców demokracji". Ci ludzie będą w tym roku pajacować podczas 11 listopada - głosząc, iż prawdziwy patriotyzm to ich "nowoczesny patriotyzm", który jest kolorowy, polega na płaceniu podatków, sprzątaniu po swoim psie, wpuszczaniu do Polski i Europy multikulturowej hordy siejącej na naszym pięknym kontynencie zniszczenie i terroryzm. Ci sami ludzie twierdzili jeszcze 9 lat temu, że patriotyzm jest jak rasizm, a 5 lat temu wspierali skrajnie lewicowe grupy dopuszczające się poważnych przestępstw, jakie miały miejsce tamtego dnia w Warszawie. Lista "grzechów" tzw. nowoczesnych patriotów i antyfaszystów jest oczywiście znacznie dłuższa. Zaszczute środowiska spod znaku KOD'u, Partii Razem, Warszawskiej Federacji Anarchistycznej i innych chorych na antypolonizm oraz ojkofobię organizacji po raz kolejny będą dążyć do prowokacji i zamieszek, które mogłyby później posłużyć za przedstawienie ludzi świętujących dzień 11 listopada jako awanturników i innych (...)stów. Jedno jest pewne - ludzie wiarygodni w swym przywiązaniu do ojczyzny, jeśli w ogóle idą, to maszerują tego dnia w centrum Warszawy razem z Marszem Niepodległości. Reszta wątpliwie patriotycznych hipokrytów będzie błaznować opłotkami i z boku - ze wspomnianymi wyżej wyznawcami "kolorowego patriotyzmu" - a w praktyce mistrzami od dzielenia polskiego społeczeństwa.

Han pasado! n23.gif 3xiOkJL.jpg

Przyszła jesień - przyszły światła północy ;-)

Krótsze dni, niższe temperatury, spadające liście, rdzawo-rude, pomarańczowe barwy otoczenia. W końcu dłuższe ciemności, gołe drzewa, deszcz, błoto i szarzyzna. 
Jedni odnajdują się w tej porze roku lepiej, inni gorzej, ale większości z nas właśnie z tym kojarzy się jesień.
No... jeszcze niektórym z Marszem Niepodległości n23.gif

Ja uwielbiam i czekam od kilku ładnych lat na jesień z jeszcze jednego powodu. Jest nim zorza polarna. Podczas jej aktywności, szczególnie kiedy stoisz (albo leżysz, co też polecam - chrzanić, że najczęściej na śniegu) pod gołym niebem - możesz poczuć się jak w innym świecie, w kosmosie. Odpływasz. Nie wiem czy istnieje piękniejsze zjawisko na niebie. Tęcza lub np. obłoki srebrzyste zdecydowanie się przy tym "chowają". Polacy mogą ubolewać, że na naszej szerokości geograficznej zorza polarna zdarza się bardzo rzadko i jeśli już jesteśmy kiedykolwiek jej świadkami, to raczej na północy Europy, gdzie zjawisko to wygląda dużo bardziej spektakularnie. Jest też pewna różnica w jej wyglądzie na północy, a np. w Polsce. Szczególnie jeśli robimy zdjęcia, to im bardziej znajdujemy się południe - tym większa szansa, że zorza będzie miała w większości kolory żółtawe, pomarańczowe, a nawet fioletowe. Wynika to głównie z różnej intensywności linii emisyjnych, jak również od określonego gazu (tlen - kolor czerwony/zielony, wodór i hel - fioletowy/niebieski, azot - purpurowy/bordowy). 

Wrzesień i październik to miesiące, które sprzyjają rozpoczęciu obserwacji zorzy polarnej. Okres ten trwa najczęściej do końca marca. Im jesteśmy dalej od miasta i sztucznego światła - tym lepiej. Warunkiem jest oczywiście w miarę pogodne niebo podczas trwania nocy. Istnieją prognozy dla tego cudownego przedstawienia na niebie i jeśli ktoś chce polować na zorzę - polecam sprawdzać co kilka dni serwis aurora-service.eu n4.gif

Życzę powodzenia - bez względu na Wasze plany turystyczne przez najbliższe pół roku oraz miejsce zamieszkania. No chyba, że ktoś mieszka poniżej 50. równoleżnika... n22.gif

62321567.jpg

https://www.youtube.com/watch?v=mLEzn1xxNQA

Przyszła jesień - przejdzie marsz! ;-)

Między innymi dlatego uwielbiam polską jesień.

Równo dziesięć lat temu manifestacja ta liczyła zaledwie 300 uczestników. Lata ubiegłe pokazały jednak, że jest to największe zgromadzenie publiczne w Polsce po roku 1989. Niesamowita atmosfera, poczucie wzniosłości i dumy. Co tu dużo pisać - Marsz Niepodległości! 
https://www.youtube.com/watch?v=ca-CbGOSQAs

W tej stolicy rządzą koty!

Pies - najlepszy przyjaciel człowieka. Jest z nim niemal wszędzie, w każdej wsi i każdym mieście oraz w dużej ilości. Od dawien dawna istnieją jednak spory, czy psa powinno się posiadać mieszkając w betonowej dżungli. Szczególnie drażliwy temat w Polsce. Wystarczy sobie przypomnieć "Dzień Świra" i scenę z psem. Ba - nawet dwie sceny!
https://www.youtube.com/watch?v=JM7TUWBzQDc

Jest jednak na świecie miasto, w którym psy są wśród pupili mniejszością. Kotów jest tam kilka razy więcej i to one stanowią większość...

Reykjavík!
W zamieszkałym przez 121 tysięcy ludzi Reykjavíku, koty nie bez powodu "wygrywają" z psami. Islandczycy przyjęli prawie sto lat temu prostą zasadę - miasto nie jest dobrym miejscem dla psa. Jeszcze do 1984 roku obowiązywał w stolicy Islandii oficjalny zakaz posiadania psiny. Psy uważano wręcz za zwierzęta gospodarcze - nie pasujące do scenerii miejskiej oraz panujących w niej zasad. Później prawo się zliberalizowało i w niektórych przypadkach można było posiadać psa. Taki stan rzeczy trwał aż do 2006 roku, kiedy ograniczenia zniesiono. Obecnie posiadanie szczekającego czworonoga jest możliwe, ale pod warunkiem jego rejestracji, regularnego badania, oraz zastosowania chipp'a z ID. Po 2006 roku nie nastąpił jednak "pieski boom". Mieszkańcy stołecznej aglomeracji nadal trzymają się w większości starych zasad. Wyjątkiem jest jedyna na Islandii dzielnica pełna blokowisk (i Polaków...) - Breiðholt, ale i tam ciężko porównać sytuację do typowego polskiego osiedla. 

Miastem zatem nadal rządzą koty. Każdy, kto był w Reykjaviku wie, że jest to istny koci raj. Wylegujące się przed domkami lub na parápetach nie mają tam prawie żadnych przeciwników i konkurentów. Nie stały się jednak bardziej leniwe od kotów z kontynentu. Myszy i szczury mają bardzo ciężkie życie i trudno je w ogóle tam uświadczyć. Ludzie szanują i kochają koty, więc krzywda się im żadna nie dzieje. Na Facebook'u istnieje nawet fan-page "Cats of Reykjavik", gdzie codziennie zamieszczane są fotki z mruczkami. Liczy prawie 10 tysięcy fanów. Nic dziwnego - köttur-y są bardzo zakorzenione w islandzkiej kulturze. 

L8WKRHW.jpg

3700a965fa3d225eea9b9977488bbe92.jpg