Mausee

 
registro: 02/10/2018
Przyjaciół wcale nie poznaje się w biedzie. Przyjaciół poznaje się po tym, jak znoszą twoje szczęście.
Pontos141mais
Próximo nível: 
Pontos necessários: 59

nieczucie, niebycie, nieżycie?

Czy spotkaliście na swojej drodze kogoś, kto czuje się skrzywdzony, rozczarowany tym, co go spotkało tak mocno, że zatapia się w wykonywaniu czynności pozornych, ucieka od życia w różne banalne sprawy, w codzienny wir obowiązków albo w świat wirtualny, stając się powoli bezwolną kukiełką? Niby czuje, bo są chwile, kiedy oderwie się od tego nieczucia, niemyślenia, ciesząc się drobnymi przyjemnościami, jakie los przynosi. Czasem się uśmiechnie, czasem zażartuje, ale tak naprawdę niewiele w tym jego prawdziwego. Czuje się wypalony i nie ma już siły poznawać świata, cieszyć się nim, tak, jakby po tym, co go spotkało, powstała przepaść. Przepaść, która rozgranicza świat, w którym żył na wysokich obrotach, kochał i po prostu CZUŁ, od tego, co po drugiej stronie – nijakiego wyzutego z głębokich emocji, ale już bezbolesnego.

Podchodzi do życia jakby z rezygnacją i poddaje się codziennej rutynie. Bo wtedy jest prościej, zająć myśli czymś innym, odsunąć się od sytuacji życiowej, która stała się nie do zniesienia. Odsunąć myśli od bycia skrzywdzonym, z jednej strony jakby nie dowierzając, że przytrafiło się to naprawdę, a z drugiej jakby z rezygnacją przyjmując do wiadomości, że to co się stało jest ostateczne.  

Nadal gdzieś głęboko tkwią w nim piękne chwile z przeszłości, których tak naprawdę nie umie, a może nawet nie chce zapomnieć, mimo, że powodują więcej bólu niż radości.

Odsuwa się od odczuwania, bo tak jest bezpieczniej.

Udaje sam przed sobą, że wszystko jest dobrze, próbuje nawet przekonywać świat co do tego, jakie szczęśliwe życie wiedzie, jakby chciał sam siebie przekonać, że tak jest. Jakby mówienie czegoś na głos sprawiało, że staje się to prawdziwe. W efekcie umiera gdzieś w środku, „kapcanieje” od tego pełnego bezpieczeństwa nieczucia.

Nie macie ochoty stanąć nad kimś takim i potrząsnąć? Szarpnąć mocno, żeby się obudził, żeby znowu zaczął żyć pełną piersią i czuć?

 I jeszcze do posłuchania SDM:

https://www.youtube.com/watch?v=c1_nhsZEBgs