N_H_krk

registro: 11/09/2006
"Dopóki nie skorzystałem z internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów" - Stanisław Lem.
Pontos6mais
Manter o nível: 
Pontos necessários: 194
Último jogo
Dados

Dados

Dados
26 minutos h

DZIWNE, NIEWYJAŚNIONE ŚMIERCI


 
1. dyr. kancelarii premiera Grzegorz Michniewicz Poranek 23 grudnia, dom w Głoskowie pod Warszawą. Rządowy kierowca znajduje ciało dyrektora generalnego kancelarii Donalda Tuska. Jeden z najważniejszych w kraju urzędników zawisł na kablu od odkurzacza. ?Wprost? ustalił, że w wieczór poprzedzający tragedię Grzegorz Michniewicz przeprowadził trzy rozmowy telefoniczne (z żoną, pewnym urzędnikiem i ze swoim przyjacielem) oraz wysłał serię SMS-ów. 
   Dyrektor generalny kancelarii premiera. Osoba mająca najwyższy status dostępu do informacji tajnych. Jego przełożonym był Tomasz Arabski. Zginął w tajemniczych okolicznościach 23 grudnia tego samego dnia kiedy do Polski powrócił     Tupolew z remontu. Wedle oficjalnej wersji popełnił samobójstwo wieszając się na kablu. Wcześniej jednak nic nie wskazywało na taki jego stan. Tuż przed mniemanym samobójstwem dzwoni do żony umawiając się na następny dzień,      
   wysyła esemesy do znajomych. Osoby które go znały zgodnie twierdzą, że nie miał żadnych stanów depresyjnych ani skłonności samobójczych. Po jego śmierci w mediach, przecież tak żądnych sensacji, zapada zadziwiająca cisza. 
 
2. Bp Mieczysław Cieślar Duchowny  
   Ginie 18 kwietnia 2010 r. w wypadku samochodowym. Miał być następcą ks. Adama Pilcha, pełniącego obowiązki Naczelnego Kapelana Ewangelickiego Wojska Polskiego, który poniósł śmierć w Smoleńsku.  
   Biskup Mieczysław Cieślar był specjalistą od tematyki inwigilacji środowisk protestanckich przez SB. Wedle pewnych źródeł, po katastrofie odebrał telefon od ks. Pilcha. Po jego śmierci, tak niesamowitej gdy  
   kilka dni po katastrofie ginie następca głównego kapelana wojskowego, zapada w mediach głucha cisza.)  
3. SZYFRANT ZIELONKA ? TRZECIA OFIARA 
   Zwłoki w stanie rozkładu zostały wyłowione z Wisły 27 kwietnia 2010 r. Rok wcześniej szyfrant Zielonka oficjalnie zaginął. Ciało było w stanie rozkładu, dokumenty zaś przy nim idealnie zachowane.  
   To była ważna osoba w polskim wywiadzie. Miał dostęp do najbardziej tajnych materiałów będących w posiadaniu polskiego rządu. Fachowiec, który szkolił innych, jeden z najlepszych w kraju.  
   Doskonale znał kanały i sposoby przekazywania tajnych informacji. Mimo, że sprawa winna była wzmóc najwyższą czujność organów państwowych i mimo, że rozkład zwłok kolidował ze znakomicie  
   zachowanymi dokumentami ? stwierdzono samobójstwo. Mainstreamowe media nie dociekały. 

4. dr Dariusz Ratajczak 28.05.2010 r. 
   Zginął w bardzo zagadkowych okolicznościach.Dariusz Ratajczak 48 lat był doktorem historii,jedynym w Polsce skazanym za kłamstwo oświęcimskie. Znajdujące się w stanie znacznego      
   rozkładu zwłoki znaleziono w ubiegłym tygodnie w samochodzie renault kangoo,który prawdopodobnie od 28 maja stał na parkingu pod Karolinką.  
   Gwoli uczciwości trzeba dodać, że był też ofiarą nagonki w "Wybiórczej"  

5. Krzysztof Knyż 02.06.2010 r. 
   Operator ?Faktów? TVN. Pracował z W. Baterem. Wedle informacji podanej zdawkowo przez TVN umiera 2 czerwca 2010 r. Niejasne krótkie komunikaty mówiły o chorobie. Prasa zagraniczna pisała,  
   iż został zamordowany we własnym mieszkaniu. Wedle pewnych źródeł sfilmował awaryjne lądowanie tupolewa na smoleńskim lotnisku co miał na żywo pokazać kanał informacyjny.  
   Faktem jest, że materiały telewizyjne z pierwszych chwil, gdy nie było wiadomo jeszcze co się stało i tuż sprzed katastrofy zniknęły. O śmierci Knyża w mediach była i jest cisza. 

6. prof.Marek Dulinicz 06.06.2010 r. 
   Ginie w wypadku samochodowym w dniu 6 czerwca. Szef ekipy archeologów, która miała w czerwcu wyjechać do Smoleńska. Dulinicz był pomysłodawcą wyprawy,  
   ale też osobą aktywną w staraniach o wyjazd. (?) Po śmierci prof. Dulinicza jak i we wcześniejszych wypadkach na ten temat zapada cisza  

7. Wojciech Sumliński (przeżył) 08.06.2010 r. 
   Dziennikarz śledczy Wojciech Sumliński uderzył w Białej Podlaskiej samochodem w mur cmentarny.W oponie znaleziono POZIOMO wbity gwóźdź,który ją przedziurawił.  
   Dziennikarz chce złożyć do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.Uratował go fakt, że planując wyjechać do Warszawy,chcąc coś załatwić jechał jeszcze po mieście. 
   Dzięki temu prędkość w momencie pęknięcia opony wynosiła 60 km/h.  
 
8. dr inż. Eugeniusz Wróbel październik 2010  
   córka Eugeniusza Wróbla zgłosiła jego zaginięcie. Jego zwłoki, poćwiartowane na 11 części, znaleziono w zalewie rybnickim. Jego syn, 31-letni Grzegorz,  
   najpierw przyznał się do zamordowania ojca, później jednak odwołał te zeznania. Prokuratura postawiła mu zarzut zabójstwa.? 
   Pół roku po katastrofie i na trzy dni przed publikacją przez MAK raportu na temat przyczyn katastrofy na lotnisku Smoleńsk Siewiernyj w nieprawdopodobnych okolicznościach  
   ginie dr inż. Eugeniusz Wróbel. Wykładowca na Politechnice Śląskiej spełniał wszelkie kryteria, aby być powołanym w skład biegłych polskiej prokuratury.  
   Należał do nielicznego grona ekspertów, którzy doskonale orientują się w tematyce lotniczej i są w stanie poddać merytorycznej ocenie dokument moskiewskiego 
   Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego.  
   Minister w rządzie PiS. Zaginął 15 października. Poćwiartowane zwłoki wyłowiono z Zalewu Rybnickiego. Wybitny ekspert od spraw lotniczych. Jeden z nielicznych o takiej wiedzy w Polsce.  
   Wybitny specjalista od komputerowych systemów sterowania lotem samolotów. Specjalista od precyzyjnej nawigacji satelitarnej dla lotnictwa.  
   Ekspert przepisów lotniczych krajowych i unijnych. Inicjator powstania Górnośląskiego Towarzystwa Lotniczego. W latach 1998-2001 uczestniczy m.in. w opracowaniu projektu prawa lotniczego.  
   To tylko niektóre z kompetencji i osiągnięć ministra Wróbla. Zostaje rzekomo zamordowany przez oszalałego syna. Rodzina min. Wróbla jest jednak rodzina wzorcową ? żadnych konfliktów. 
   Syn nie zdradzający nigdy żadnych zaburzeń umysłowych początkowo przyznaje się do winy, potem wypiera się jej. Nie jest osadzony w areszcie i poddawany  
   określonej prawem obserwacji psychiatrycznej, jak to ma miejsce w wypadku morderstwa, tylko po jednej rozmowie z biegłym, który stwierdza jego całkowitą niepoczytalność,  
   zostaje zamknięty w ośrodku dla umysłowo chorych. Podobno     całkowicie niepoczytalny poćwiartował piłą zwłoki ojca, lecz w pokoju gdzie miało się to odbyć  
   nie ma najmniejszych śladów makabrycznego czynu. Całkowicie niepoczytalny syn w sposób idealny, który byłby bardzo trudny dla osoby zrównoważonej, oczyszcza pokój. 
   Minister Wróbel od początku mówił w prywatnych rozmowach że wrak w Siewiernym nie jest wrakiem Tupolewa którym lecieć miała nasza delegacja.  
   Osobom, dla których taka informacja o przekonaniu min. Wróbla zaskakuje i wątpią w nią dodajmy, iż Antoni Maciarewicz w radiowym felietonie stwierdził, 
   iż samolot nie uderzył w ziemię i wygląda to tak, jakby co najwyżej rozsypał się w powietrzu. Minister Wróbel był członkiem komisji Maciarewicza. 
   Te ohydne ćwiartowanie zwłok niektórzy uznają za ostrzeżenie: ?Widzicie, będziecie kwestionować oficjalne ustalenia katastrofy, skończycie jak minister Wróbel.?  
   Po jego śmierci zapada cisza, o którą łatwiej tym bardziej, że zostaje dokonany mord na Marku Rosiaku, pracowniku biura poselskiego w Łodzi.  
   Niektórzy łączą te dwie śmierci twierdząc, iż głośna śmierć Rosiaka miała odwrócić uwagę opinii publicznej od ministra Wróbla. 
 
9. Wiesław Podgórski 
   Wiesław Podgórski był doradcą Andrzeja Leppera ds. kultury i dziedzictwa narodowego w czasie, gdy szef Samoobrony  
   sprawował funkcję ministra rolnictwa. Podgórski popełnił samobójstwo pod koniec czerwca. 
 
10. Andrzej Lepper 
    wiadomo... 
 
 
??ostatnio mamy tyle przykładów bardzo zagadkowych śmierci, chorąży Zielonka, Minister Wróbel, chociażby, czy szef grupy archeologów czekających tygodniami na zezwolenie na wyjazd do Smoleńska? 
Z ustaleń prokuratury wynika, że Eugeniusz Wróbel został zamordowany we własnym domu, a jego ciało wrzucono do Zalewu Rybnickiego. Do zabójstwa przyznał się jego syn Grzegorz, który złożył obszerne wyjaśnienia, jednakże później w prokuraturze odwołał swoje zeznania. 
OK., tyle, że syn ministra jest niezwykle drobnej postury, był znacznie słabszy od swego ojca, że nic nie wskazywało na jego chorobę przed tragedią, że, jak na osobę niepoczytalną, zdumiewająco sprawnie i szybko poćwiartował zwoki, usunął z mieszkania ślady krwi ( no, to jest dopiero praca, na miarę Heraklesa, pamiętacie, jak wyglądało czyszczenie samochodu w ?Pulp Fiction?, albo ?Teksańską masakrę piłą tarczową?? Wybaczcie niestosowne porównania, ale przecież czyszczenie mieszkania z krwi po użyciu piły tarczowej to niesłychanie trudne i żmudne zajęcie!), przewiózł szczątki, usunął ślady? I to wszystko sam jeden, drobny, słaby fizycznie, niepoczytalny człowiek. Czemu potem odwołał swoje zeznania? 
Ale tego wszystkiego nie będzie się już badać. Śledztwo w sprawie śmierci Eugeniusza Wróbla zostało zakończone. Nie będzie aktu oskarżenia. W opinii biegłych psychiatrów i psychologa ( przy czym NIE DOKONANO obserwacji) sprawca, syn byłego wiceministra, jest całkowicie niepoczytalny. 
Grzegorz W. nie zdaje sobie sprawy z tego, co się wydarzyło. Trafi on trafi do zamkniętego zakładu psychiatrycznego. Biegłym nie udało się ustalić, kiedy rozwinęła się u niego choroba psychiczna. Oczywiście jest możliwe, ze syn nagle zwariował, zabił i poćwiartował ojca. Naprawde, moglo tak byc i piszę to bez ironii. Chociaż prawdopodobienstwo jest niezbyt wielkie. Właściwie żadne. 
No, ale minister Wrobel mógł równie dobrze wpaść pod TIRa na białoruskich numerach, wypić kawę i dostać udaru, ulec wypadkowi samochodowemu, jak szef ekipy archeologów mających pojechać na poszukiwania szczątków, albo, jak swego czasu kapitan Hutyra, który, po zderzeniu z walcem drogowym zdołał zadzwonić do kolegi i powiedzieć o wypadku, potem się okazało, jak przyjechała policja, że jednak ma zmiażdżoną i urwaną głowę, więc musiał mieć spore trudności z tą rozmową telefoniczną. Mógł, jak wielu świadków w sprawie morderstwa księdza Popiełuszki, umrzeć po wypiciu duszkiem kilku litrów spirytusu alkoholu, bądź wstrzyknięcia sobie tegoż bezpośrednio do krwi, co, jak sugerują wyniki badania krwi, było pewnym okresie bardzo modne? Mógł się powiesić nad Wisłą, jak chorąży Zielonka, uprzednie zapakowawszy do wododopornej torby kilka wydruków ze swoim nazwiskiem, żeby już się policja tak strasznie nie męczyła ze zgadywaniem. Albo się powiesić, jak dyrektor Michniewicz, uprzednio zadzwoniwszy do żony, by sobie pogadać i się umówić na następny dzień. 
Wspólnym mianownikiem tych wszystkich spraw jest to, że są umarzane i koniec, nic więcej się nie dzieje?