beauti_46

 
registro: 13/07/2006
Nie liczę godzin ni lat to życie mija NIE JA
Pontos181mais
Próximo nível: 
Pontos necessários: 19
Último jogo
Dominó

Dominó

Dominó
20 horas h

Dowcip żydowski c.d.

„- Panie Aronson, dlaczego człowiek na tak wysokim poziomie, taki mądry i kulturalny, wykształcony i cieszący się poważaniem, jak pan, pochyla się wobec byle chama? Aronson: - Już od czasów Adama kto chciał wydoić krowę, ten się przed nią musiał pochylić”

Sznorer przyszedł do bogacza, od którego regularnie dostawał rubla. Otwiera mu kucharka : - Daj mu pan dzisiaj spokój. Nasz pan właśnie wydaje córkę za mąż. Sznorer z oburzeniem: - Ja mam z tego powodu nie dostać rubla? On myśli, że będzie córkę wydawał za mąż na mój koszt?”

:Pan policjant w Wiedniu zatrzymuje dwóch ubogich Żydów i pyta ich o miejsce zamieszkania. Jeden mówi: - A gdzie może mieszkać ubogi Żyd z Galicji, jak przejazdem znalazł się w Wiedniu? Do drugiego: - A pan? – Ja jestem jego sąsiadem”

„- Odkąd mi się dobrze powodzi, ciągle mam w domu pełno gości. Już nie mogę tego wytrzymać. Jak się ich pozbyć? – To bardzo proste. Do tych, którzy mają pieniądze, zwróć się o pożyczkę. A tym, co nie mają pieniędzy, udziel jakiejś drobnej pożyczki. I więcej ich nie zobaczysz”

„U państwa Treptynerów zagnieździł się ubogi krewny. – Nie tęsknisz do żony? Pyta gospodyni. – Jakie to miłe z twojej strony, że się troszczysz! Zaraz napiszę do mojej Salci, żeby też przyjechała”

„- Chciałbym wyglądać jak pan i mieć do tego majątek Rotszylda. – Pan mi pochlebia! – Wszak bynajmniej. Jakbym miał majątek Rotszylda, to nic by nie przeszkadzało, że wyglądam jak pan”

„Ubogi woźnica zaczął odzwyczajać konia od jedzenie. Z początku karmił go raz dziennie, później raz na dwa dni, wreszcie co trzeci dzień. Aż pewnego dnia koń nie wytrzymał i zdechł. Powiada woźnica: - Biednemu nic się nie wiedzie. Już go prawie odzwyczaiłem od jedzenia. I akurat wtedy on się kładzie i zdycha!”

„Na stacji we Lwowie stara Żydówka pyta siedzącego na peronie Żyda: - Kiedy odchodzi ostatni pociąg do Tarnopola? – Tego babcia na pewno nie dożyje”

Na trasie ze Lwowa do Czerniowiec konduktor wykopał z pociągu Szmula Warszawera, który jechał bez biletu. Siedzi na peronie i pojękuje. Otaczają go współczujący Żydzi. – A właściwie dokąd pan jedziesz? – Jak dupa wytrzyma do samych Czerniowiec”

„- No i jak było w Paryżu, Jankiel? A co Paryżanki? Czy są takie same jak nasze Lwowianki? – Ale skądże! To się nie da porównać. – Spróbowałeś? I jak to było? – Ona miała na ramionach taką zarzutkę ze złotogłowiu, jakiej w całym Lwowie byście nie znaleźli. A pod nią bluzeczkę z różowej gazy jedwabnej, całkiem przezroczystą. A spódniczkę całą w cekinach, aż oczy bolały patrzeć. Jak zdjęła tę spódniczkę, to pod spodem miała desusy z brukselskiej koronki. A na podwiązkach takie rozetki z małych rubinków. A potem, zdjęła te desusy i podwiązki. – I co dalej? – Dalej? Tak samo jak we Lwowie”

„W przedziale kolejowym stary Żyd pierdnął. Siedząca naprzeciw dama z oburzeniem: - Coś takiego jeszcze mi się nie zdarzyło! Żyd z ubolewaniem: - Więc to pani się przydarzyło? A ja myślałem, że to mnie”

„Dwa Żydzi wchodzą do wiedeńskiego hotelu Metropol. – Ile kosztuje dwuosobowy pokój? – To zależy od piętra. Na pierwszym piętrze kosztuje trzydzieści koron za dobę, na drugim piętrze dwadzieścia pięć, na trzecim dwadzieścia, na czwartym osiemnaście, a na piątym piętnaście. Żydzi zwracają się do wyjścia. Recepcjonista pyta: - Czy ceny są dla panów za wysokie? – Nie. Hotel za niski”

„Znany humorysta Drujanow spotkał na ulicy Bialika. – Opowiem ci świetny dowcip. Oj, zapomniałem go. Bialik odpowieda: - Jeśli chodzi o zapomniany dowcip, to ja znam lepszy”

„ W czasach reżyserskich Maxa Reinhardta w Wiedniu znany był krytyk teatralny Liebstockl. Nie był on Żydem, ale miał zwyczaj odzywać się w jidysz i żydłacząc. Pewien żydowski kolega po fachu zagadnął go: - Przecież pan nie jest z naszych. Dlaczego pan żydłaczy? Liebstockl: - Ja umię. A pan musisz”

„W czasach kryzysu Muttermilch i Aprikosenduft idą w milczeniu po ulicy. Mittermilch ciężko westchnął. Na to Aprikosenduft: - Mam dosyć tego tematu! Jeszcze słówko o interesach i dam ci po mordzie”

„Zapowiedziano przybycie do wsi komisji poborowej. Młodzi Żydzi ukrywają się. Jeden stary także się chowa. – Co się boisz, reb Chone? Ciebie nie wezmą. – Skąd ta pewność? A generałów to nie potrzebują?”

„Szmul ma stanąć przed komisją poborową. Mojsze radzi mu, co zrobić, aby zostać uznanym za niezdolnego do służby wojskowej. – Weź i wyrwij sobie wszystkie zęby. W kilka dni później spotyka wściekłego Szmula. – Ae mi daech łae! – A co? Rada nie poskutkowała? Jednak wzięli cię? – Nje. Zwo-i-i mje ch powo-u plachfu-chuf”

„Jednoroczny Katz prosi o przepustkę. – Z jakiego powodu? – Immatrykulacja. – Ehh, wciąż te żydowskie święta!”

„Przy budowie okopów. Kohn wykopał sobie dziurę głęboką na dwa metry. Prowadzący inspekcję generał pyta: - Po co tak głęboko? Nie będziecie widzieli wroga. – A czy ja jestem jego ciekaw?”

„W pierwszej wojnie światowej Hasenfuss pod ogniem huraganowym ucieka z linii frontu. Przerażony do nieprzytomności, biegnie i biegnie, wtem słyszy ryk jakiegoś oficera: - Stać! Staje jak wryty i zaczyna jąkać: - Panie nadporuczniku, melduję posłusznie, że… Oficer wydaje jeszcze bardziej ogłuszający ryk: - Jaki znów nadporuczniku! To jest żołnierz? Ofermo jedna! Nie znacie dystynkcji generalskich? Żołnierz: - Uj, to ja tak daleko już odbiegłem od frontu?”

„Z cyrku uciekł tygrys. Policja zawiadamia, że każdemu wolno go zastrzelić. Bereł zaczyna pakować walizki. Żydzi go pytają: - Dlaczego ty chcesz uciekać? – Bo pozwolono strzelać. – Ale przecież nie do nas! Do tygrysa!. Na to Bereł: - Weź potem i udowodnij, że nie jesteś tygrys!”