to fajna imprezka. Poszłam na krótszą trasê (6km) - stosownie do wieku - były tam dzieci z rodzicami i osoby w podeszłym wieku (to ja właśnie :D). Po pierwsze chciałam siê wyspać a na trasê 10 km trzeba było stawić siê już o 10-tej. Po drugie nie wiedziałam, jak tam moje nogi, odwykłe od marszobiegów i takich dłuższych spacerków, wytrzymają taki trening. Bylo całkiem nieźle. Co prawda nogi już czułam po 5 km., ale nic to. A i pogoda też, pomimo zapowiedzi - deszcz i zimno - okazała siê łaskawa. Fajnie, że rodzice ciągną dzieci na takie imprezy a nie do supermarketu na zakupy. Po marszu ludziska rzucili siê na hot-dogi, pajdy chleba ze smalcem i smażoną kiełbasą z cebulką, gofry, szaszłyki, popcorny i dalej siê objadać. Żegnajcie utracone po drodze kalorie!! Trzeba ten ubytek szybko uzupełnić. A, zapomniałam, przecież trzeba wspomnieć o gadżetach. Mam na pamiątkê torbê, koszulkê, długopis i bransoletkê ze sznurka. Wody i jabłka już nie mam. Polecam tê imprezkê, pomimo różnych cynicznych i kąśliwych uwag na temat ile zarobiło na tym samo ECCO. Nie obchodzi mnie to. Kurde, że my nie umiemy siê cieszyć tak po prostu. Ważne, że wyciągnêli mnie z domu i że coś tam przeznaczą na ratowanie miśków-pand - w moim przypadku. Za rok zdobêdê siê na odwagê i chyba pójdê na 10 km.