Zawsze wierzyłam w ludzi i mierzyłam ich swoją miarą. Często
kwitowano to jednym słowem – naiwność. Ale czemu? Czemu, skoro ja nikomu nic
złego nie robię mam myśleć, że ktoś chce coś źle zrobić mi. To jest kompletnie
nielogiczne. Mówi się „oko za oko, ząb za ząb” ale to może być właśnie
rozumiane jako „dobre za dobre, uprzejmość za uprzejmość”. Brzydzę się
kłamstwem, zresztą po co mówić nieprawdę? Czy takiemu kłamczuchowi nie pomylą
się te wymyślone wersje rzeczywistości? W końcu chyba wpadnie na tym, że
kłamie. Rozumiem małe dzieci, które się czegoś/kogoś boją i powiedzą wszystko
co im wyobraźnia podsuwa, by uniknąć przykrych konsekwencji. Ale dorośli?
Cha, coraz bardziej nie lubię tego świata dorosłych. Niezdrowej
rywalizacji w pracy, braku zrozumienia w rodzinach i zawiści, zazdrości i to
czego? Czegoś, co ktoś inny osiągnął. Przecież nikt nikomu nie broni osiągać w
swoim życiu co mu się zamarzy. Ale nieeee. Ja nie osiągnąłem nic, to Ty też nie
powinnaś. Hłehłe a to czemu? Bo Tobie się nie chciało zdobyć wykształcenia,
zająć się pracą zawodową i budowaniem kariery , by wspiąć się po tych
szczeblach tak wysoko, jak się da. Nie rozumiem.
Ostatnio byłam świadkiem niemalże histerycznych zachowań
dorosłych ludzi na kierowniczych stanowiskach w obliczu zdarzenia, które mogło
rzucić jakiś (nikły) cień na ich ‘nieskazitelną’ działalność. Zarzekanie się,
mówienie nieprawdy, oczekiwanie potwierdzeń rzeczy i wydarzeń, które występują
w ich chorej wyobraźni, na co nie ma żadnych dowodów. Żenada. Zamilkłam, zupełnie nie wiem, nie umiem w obliczu
tych urojeń i kłamstw reagować. Nic nie
potwierdzam, nie neguję, jestem kompletnie zagubiona w takiej sytuacji.
Koniecznie mam być świadkiem czegoś, czego nie było. Mam to potwierdzić, mam w
tej szopce wziąć udział. Nieeeeeeeeeeeee. Chcę jeszcze zdrowo spać.
Coraz częściej widzę/słyszę brak szacunku do seniorów i to
nie tych obcych emerytów w autobusie (na szczęście mało jeżdżę autobusami i
tramwajami) ale tych najbliższych, w rodzinach. Nie potrafimy spokojnie przyjąć
odmiennego, może i dziwacznego poglądu naszych staruszków. Nie umiemy prowadzić
życzliwej dyskusji gdzie można spokojnie
wyjaśnić, że inne są czasy i zawsze te różnice pokoleniowe były są i będą, więc
trzeba ‘nowe’ zaakceptować, bo nie zmienimy , ani nie zatrzymamy biegu czasu i
zmieniającej się obyczajowości. Nawet, jeśli nasz senior trochę bzdurki plecie,
można to potraktować życzliwie i ‘przejść’ nad tym, przecież nie zmienimy poglądów
człowiekowi, który ma prawie 70 lat i
całe życie tak właśnie myślał. Nie
musimy się zgadzać i zmieniać swoje poglądy, przecież każdy może zostać przy
swoich.
W życiu nie o to chodzi, by mieć rację ale o to, by kochać
drugiego człowieka. Jednak coraz częściej właśnie chęć tej racji we wszystkim
dominuje nad jakimikolwiek dobrymi uczuciami.