Jak ptak w klatce zamknięty
serce z bólu trzepocze
niemymi wargami
imię Twe mamrocze.
Łzy,atrament miłości
niezapisanej księgi,
w zapadłych policzkach
świecące perełki.
Myśl nieokiełznana
jaskółka zuchwała
fala powracająca
która z brzegiem przegrała.
Cichutkie westchnienie
krzyk nierozumianego,
żałości jęk rozpaczy
serca konającego.
Wzroku mętnego iskry
gasnąca Kasjopeja,
zimna bezduszność która
cel życia zakleja.
Pragnienie wciąż rosnące
z budzącą się błogością,
w proszącym geście by -
umrzeć wraz z miłością.
IDOL