Rozdzieleni zaraz,
gdy zaczęli wzrastać
jeden trafił na wieś
drugi zaś do miasta.
Miastowy bez przerwy
zajadał mecyje
wioskowy dostawał
poobiednią szmirę.
Ten w miękkich piernatach
niczym wezyr tonie
tamten wiecznie czuwa
na wytartej słomie.
Szczęściarz co dzień rano
w parku z panią biegał
pechowiec samotny
na łańcuchu szczekał.
Reprymendę zbierał,
kiedy się wygłupił
wsiowy długim batem
pobierał nauki.
Nocą pierwszy leżał
przestrzegając zasad
spuszczony z łańcucha
drugi wolny hasał.
Kiedy się przechwalał
swym życiem miastowy
uśmiechnął się drugi
wyrzekł takie słowy
Szczęścia nie zapewni
ciepło, sytość brzucha,
jeśli chcesz go zaznać
urwij się z łańcucha.
Idol