Taka cisza wokół
Zegar zasnął
Zmęczony odliczaniem
Kropel
Już coraz ciszej spadających
Krzyk stracił nadzieję
Schował się w zakamarku
Serca
A słowa
Dobro powraca
Zastygły
W oczekiwaniu
Robiłam tak wiele
Uśmiechając się do poranków
Tańcząc zabierałam
Innym zasnute łzami
Wieczorne chwile
Nie potrafiłam
Zniszczyć obojętności
Zrozumiałam
Jestem słabym człowiekiem ..
sylpazero
cisza
Uczę się
Uczę się
Przerwać tę ciszę
Zamieszkałą w ścianach
Moich myśli
Przysypać ją kolorami
Serca
Wykrzyczeć niepewność
Wbitą jak ostry
Gwóźdź
W białą ścianę
Nieporadności
Zatrzymać
Smak chwil
Pachnących cynamonowymi
Kadzidełkami
I ten uśmiech
Którego nie da się
Przywołać
Żeby nakarmił
Dzień jasnością .
Lunatycy
Czasem się zastanawiam
gdzie ten szatan?
a jego pełno wszędzie!
ale chyba najwięcej
w ślepym pędzie
do globalizacji
unifikacji
do Europy
choćby na klęczkach
sznurkiem jak gęsi
czart prowokuje wymądrzanie
z klonowaniem
by zastępować Boga
po co
ludzka głupoto?!
on jest w bezmyślnym
niszczeniu natury
a potem
w krajobrazie ponurym
no i jeszcze...
diabeł śpi w komputerze!
lekko śpi
ledwie drzemie
przymyka jedno ślepię
i pilnuje czujnie
Koci dylemat
Siwe, rude, szare, biale
Krepe, grube, chude , male
Bóg wie z cnota czy bez cnoty
Chodza cicie
Chodza koty
A gdy przyjdzie taka chwila
Kotka ci sie przymila
Balamucac kota Pana
Choc na balik bestio cwana
Ma wiec biedny kot klopoty
Gdy na balik chca isc koty
Liczy grosik po grosiku
Choc problemów ma bez liku
Najpierw kupil czekoladki
Do kompletu jeszcze kwiatki
W pelni juz zadowolony
Idzie do swej siwej kotki
Gdy otwiera drzwi z kluczyka
Szczescie dreszczem go przenika
Nagle staje przerazony
Zamiast swojej siwej kotki
Co to miala pyszczek slodki
Ruda kotka olbrzym , grzmot
Mówi czule jam Twój kot
Wiec rzuciwszy czekoladki
Do kompletu jeszcze kwiatki
Dalej chodu od tej kotki
Moral
Bo dzis bracie nie dziwota
Trudno poznac swego kota
Przez te farby co sprzedaja
Koty rozny kolor maja..
Ballada o szczęściu
BALLADA O SZCZĘŚCIU...
Był sobie las, zielony las,
a w lesie sejm burzliwy,
Bo zwierząt chór prowadził spór
co znaczy być szczęśliwym.
Więc bury miś, kudłaty miś
pomedytował krótko,
Szczęśliwym być to miodek pić
i mieć porządne futro.
Pracować wciąż i piąć się wzwyż,
orzekła mała mrówka,
A ślimak rzekł: mieć własny dom
z garażem i ogródkiem.
A polny wiatr, obieżyświat
przyleciał z końca świata,
Szczęśliwym być, to znaczy żyć
nie robić nic i latać.
Zasępił się posępny sęp
i rzecze zasępiony,
A czy ja wiem, Szczęśliwszy ten
kto ma silniejsze szpony.
Przyleciał kos i zabrał głos
i rzekł niewiele myśląc,
Szczęśliwym być, to z losu drwić
i gwizdać na to wszystko.
Aż nagle ktoś na pomysł wpadł
wśród sporów i dociekań,
A może by, a może tak
zapytać się człowieka.
I właśnie tu, aż mówić wstyd,
Skończyła się ballada,
Bo człowiek siadł, w zadumę wpadł
i nic nie odpowiada...