LukaBandita.

 
Status do relacionamento: casado(a)
Interessado em: mulheres, homens
Procurando por: entretenimento
Zodiac sign: Libra
Aniversário: 2018-09-27
registro: 07/11/2009
Nigdy nie liżę mentalnie wyimaginowanych kłamstw.
Pontos136mais
Próximo nível: 
Pontos necessários: 64
Último jogo

Zjawiska nadprzyrodzone.

Tak, będzie o duchach zmarłych.
Może powinnam to napisać 2 listopada, ale jest teraz, bo sumie nadchodzą święta i ten talerz nadprogramowy...gościnny ;)
Opowiem Wam o dwóch moich doświadczeniach w tej materii. Było ich wiele, ale akurat te dwa są takimi, które wywarły na mnie wpływ, że naprawdę uwierzyłam w nieśmiertelną duszę.
Przypadek pierwszy.
Zmarła mama mej serdecznej koleżanki, takiej od przedszkola.
Jej mama nie przepadała za mną. Była troszkę wobec mnie kurtuazyjna, ale jednak czuło się, że ma dystans.
Na pogrzeb poszłam z kwiatami, a po tygodniu odwiedziłam koleżankę.
Tak nieładnie, beztrosko wisiała u niej na klamce torba z markowego sklepu i zapytałam się koleżanki, co to ma być?
Ona odparła, że torba, choć niezniszczona, znudziła się jej i że miała ją dać swej mamie, ale wiadomo jak się stało i w związku z tym wywala ją na śmietnik.
Szkoda mi się zrobiło ładnej rzeczy w moim guście i powiedziałam koleżance, że skoro ma ją wyrzucić, ta niech mi ją da. I dała.
..............................................................................................................................................................................................................................
Już pierwszej nocy usłyszałam ogromny huk.
Sądziłam, że albo wypadek drogowy, albo komuś wybuchła butla z gazem.
Nie słyszałam wycia syren żadnych służb.
Wstałam rano i otworzyłam szafkę, w której były szklanki.
Miałam tam 6 szklanek odpornych na stłuczenia, i gdy otworzyłam szafkę wysypało się szkło w drobinkach.
Nic mi to nie dało do myślenia.
Drugiej nocy to samo, huk i wtedy spojrzałam na zegar, była 01.13.
Rano to samo, druga z kompletu szklanka w wióry.
Trzeciej nocy już nie spałam, czekałam. Huk o 01.13 i nie wstałam. Rano znów kolejna szklanka z tego kompletu w pył.
Czwarta noc to samo, ta sama godzina i znamienny huk. Rano to samo, szklanka w pył.
Nie czekałam dalej. Pojechałam do koleżanki i zabrałam tę torbę, która miała być jej matki.
Nic niewiedzącej koleżance powiedziałam, że oddaję torbę, bo mi jej matka wszystkie szklanki w domu wytłucze. Powiedziałam jej, że może zostawi ją sobie, zakopie przy grobie, że nie wiem co, ale ja oddaję.
Następnej nocy zakończyło się, dwie szklanki ocalały.

A teraz jeszcze dziwniejsze.
Zmarła moja mama, a zawsze miałyśmy ze sobą takie żarciki, że ona mówiła mi gdzie chce być pochowana, a ja jej, że dobrze, ale po śmierci do mnie nie przychodź, bo ja się tego boję. I takie śmieszki.
Zmarła zbyt wcześnie. O 5 rano.
W nocy, tego samego dnia leżałam w swym łóżku i patrzyłam w sufit, było mi tak niekomfortowo, że wzięłam do łózka córkę, wtedy trzyletnią. By nie być samą.
Ona spała, ja nadal sufit, bo mamunię kochałam nade wszystko.
Nagle moja córka z pozycji leżącej siada na łóżku. Zaczyna mówić głosem ze studni, z echem. Wymawia słowa, których normalnie nie wymawiała. I to nie był jej głos.
Włosy stanęły mi u nasady.
Uciekłabym, gdyby nie dziecko.
Sądzę, że moja córka została wykorzystana jako medium, bo wypowiadała imię mej siostry, imię które dla mej córki było wtedy nie do wymówienia.
Za chwilę sytuacja, gdy córka śmieje się, tak jakby ktoś pod paszkami smyrał, takie ruch wykonywała, a potem dziecko nachyliło się do przodu, uśmiechnęło się i powiedziało " papa, papa", i pomachało rączką.
A potem padła na łózko. Spała głęboko.
Sytuacja wyjaśniła się po dwóch tygodniach. Okazało się, że moja siostra w dniu śmierci naszej mamy poszła spać do koleżanki, dlatego mama szukała jej u mnie.

Jestem ciekawa Waszych doświadczeń w tej materii.
Jeśli tu nie chcecie, to zapraszam na priv.















COOLLEŻANKA.

Rzecz będzie o narcystycznych manipulantach.

Bywa, że ktoś chce cię, tak zwyczajnie, po prostu, wykorzystać do własnych celów.
Jesteś jego zbiorem zasobów, czyli tym, co możesz dać swemu manipulantowi.
Jak go poznać?
To bardzo proste, gdy już wie się jak ich rozpoznać.
Z reguły jest tak, że oni działają bardzo szybko, nie tracą czasu.
Są tylko dwa sposoby.
Najpierw próbują jak najbardziej przybliżyć się do ciebie, opowiadają o sobie tylko po to, by wydobyć od ciebie twe intymne zwierzenia.
Dlaczego?
Po to, by móc tobą łatwiej manipulować, mając wiedzę o tobie, nawet nikłą.
Potem na siłę próbują ci pomóc. Nawet wtedy, gdy nie chcesz tej pomocy, gdy cały twój organizm, jestestwo, krzyczy ci, że coś jest nie tak...że za szybko, za dużo.
Oni ci pomogą. Tylko po to, by za chwilę wycisnąć cię jak sok z cytryny. Oddasz więcej niż ci dano, o wiele więcej.
Kwestia tego, czy jesteś miękką cytrynką, czy twardą.
Miękką wyciska się łatwo, twardą trzeba masować, by puściła sok.
Narcystyczny manipulant idzie dalej.
Chce cię zniszczyć, i zrobi to jeśli będziesz mu ufał.
'Ładną, masz tę sukienkę, ale te rękawki paskudne"
Ładne masz te włosy, ale ja bym zmieniła kolor...
Mądra jesteś, przeczytałaś tyle książek---> ale inni czytają więcej
A potem--> no niby mądra jesteś, a tego nie wiesz?
Dalej--> gaslighting. Okropna technika manipulacji. Może doprowadzić do "ześwirowania" osoby manipulowanej.
Najgorsze w mych obserwacjach osób, które próbowały mną manipulować, to był fakt, że były tak zazdrosne, że nawet nie potrafiły się kontrolować.
Kochaj bliźniego swego jak siebie samego?



Zawsze jest początek i koniec.

Dobranoc.
Tak jak w tytule, początki były obiecujące na blogach GD, środek zdawał się złotym, a koniec jest żałosnym.
Owszem. Bywały próby reanimacji trupa, bywały nawet udane, ale to tylko jednostkowe przypadki.
Są wśród nas dobrzy lekarze, którzy stosują zasadę "Primum non nocere" i potrafią to robić z uśmiechem, i ze słynnym poczuciem humoru anestezjologów.
Są też tacy, że nie tykają, i jednocześnie otwarcie nie krytykują byle czego. Cisi bohaterowie ;)
Szacunek za nienapędzanie bezczelnych prowokacji.
Pozdrawiam tych, którzy wnosili tu wiele i byli, i są nadal mistrzami słowa, dowcipu, nawet tego bardzo złośliwego, aczkolwiek inteligentnego, którzy byli mistrzami lotności i niebanalnego sposobu patrzenia oraz interpretacji na wypisywane tu słowa.
Problem w tym, że już coraz mniej wartościowych blogów do czytania, do komentowania, Kononowicze pozamiatali.
Żegnam się z blogami, z przykrością, z trudem.
Może gdyby się odmieniło. Może wtedy?
Myślenie życzeniowe jest przereklamowane.
A na koniec oświadczenie.
Dla mnie blogi na GD zakończyły się 26 sierpnia 2023 r. Howgh! P.S. Małe nawiązanie...Wtedy radosne...
Bye.

(307) PRL 4 czerwca 1989 skończył się w Polsce komunizm. Joanna Szczepkowska - YouTube


Lato, czyli wszystko dla jaj ;)

Pogryzła mnie komarzyca,
Wzdłuż i wszerz
Marny byłby jej los,
gdyby zrobiła to wprost
Podstępnie, zdradziecko i
nocą napadła mnie w swym znojnym, matczynym obrządku,
gdy wyczuła ofiarę bez klasycznego, klaskanego obowiązku,
Bez piżamki, koszulki, bez przykrycia-goła ona musiała strzelić mi gola.
Przy łokciach obsiadła i kolana ssała niestrudzenie,
Dla jaj to zrobiła, a ja spałam mocno.
Matki dla dzieci są wstanie zrobić wiele,
Dobrze, że mam fenistil,
On łagodzi wiele ????  


Moje pieskie życie.

Pieskie życie czasem bardziej dotyczy właścicieli tych naszych czworonożnych przyjaciół, niż ich samych.
Mam dwie panie JRT, i mam pieskie życie z ludźmi przez moje piesy.
Co prawda, nie są to agresywne ludojady, aczkolwiek specyfika rasy jest taka, że są to psy bardzo żywiołowe, które specjalnie krzywdy człowiekowi nie zrobią, ale niechcąco już owszem, a mają ku temu kły, pazury oraz szybkość ,zwinność, skoczność oraz chęć zabawy ( to ostatnie, wbrew pozorom, może być bolesne dla nieświadomych).
Wypunktuję grzechy, głupotę ludzką oraz brak pewnych zasad:

  • Idę z psem/psami po mieście, na smyczy...Minimum raz na tydzień trafi się ktoś, kto zacznie z pięciu metrów wabić te psy do siebie. Co wtedy mam zrobić? Puścić te psy ze smyczy żeby pani sobie pogłaskała, czy pozwolić im się ciągnąć w stronę wołającej osoby? Teraz, gdy widzę takie osoby, to zmieniam kierunek ruchu. Zaletą jest to, że psy dorastają i niekoniecznie chcą być przez wszystkich głaskane.
  • Najgorsze sytuacje działkowe. Mam działkę objętą nadzorem stowarzyszenia działkowców, są pewne pisane zasady. Np. taka, że ogrodzenie nie może przekraczać 1 metra wysokości. I idą sobie ludzie wzdłuż tego mojego przepisowego ogrodzenia i są to bardzo często goście właścicieli działek. Nie ma zmiłuj, prawie każdy przekłada swe dłonie przez moje ogrodzenie i próbuje głaskać psy nawet wtedy, gdy szczekają na nieznanych im ludzi. Najgorsze, gdy idą z małymi dziećmi. Wczoraj tatuś spacerował sobie z dzieckiem, takim ok. 3 lat po terenie działek, czyli zwiedzał. ;) Psy podbiegły, tatuś od razu zaczął głaskać i namawiał synka, by ten wsadził rączkę przez ogrodzenie i głaskał...No, za grubo. Odezwałam się. Powiedziałam panu, żeby przestał, bo psy mogą wyrządzić dziecku krzywdę. Foch, i tekst " No dobra, dobra, więcej tego nie zrobię". Zabrzmiało tak, jakby kogoś chciał ukarać za swą niefrasobliwość.
  • Do rzeczy. Nie jest istotne w jaki sposób dojdzie do przerwania powłok skórnych człowieka przez zęby, czy pazury zwierzęcia. To może być tylko lekkie zarysowanie pazurem, by właściciel psa/kota miał duże nieprzyjemności. Owszem, moje psy są zaszczepione przeciwko wściekliźnie, ale zdaję sobie sprawę, że mimo aktualnego szczepienia, w razie zgłoszenia sprawy do Sanepidu, moje psy mogą trafić na 14-o dniową, płatną, kwarantannę. Nie byłoby tłumaczenia, że ojciec dziecku kazał łapki wkładać do obcych psów.
  • Teraz zapobiegam ludzkiej głupocie i niewiedzy. Niech walą focha. Tabliczki ostrzegające mam trzy na ogrodzeniu. Przekładają ręce: "Proszę nie głaskać". Czasami zmilczę, gdy ktoś znajomy z działek i dorosły.
  • Ludzie nie rozumieją, że z wyglądu słodki piesek to niekoniecznie sam miód.
  • Inną sprawą jest to, że wabiony pies może w końcu przeskoczyć to ogrodzenie i ja z pewnością go/ich nie dogonię. Nikt nie dogoni.

Zawsze warto zapytać się właściciela, czy można pogłaskać psa.
Psiarze? Jakieś wspólne przemyślenia, odrębne?;)