Spostrzegłszy je ukradkiem
zupełnie stracił głowę
w życiu już różne widział,
lecz nigdy adwentowe.
Nie były arcydziełem
ręką mistrza stworzone
z tyłu jak szyba gładkie
z przodu lekko zdobione.
Może były pretekstem
nie one zachwycały,
lecz tajemnicę piękną
którą w sobie skrywały.
Wpatrzony jak w obrazek
uśmiechał się przyjaźnie
myśli co buzowały
budziły wyobraźnię.
Jak złodziej chciał się wedrzeć
bez wciskania bajeru
ciekaw przeszkód na drodze
prowadzącej do celu.
Gotowy się przedzierać
przez gęstwę, która kole
po świeżo ściętej łące
stąpać po gładkim stole.
Pragnieniem twarz spaloną
zanurzyć chciał w oazie
rozkoszą przepełniony
zatracić się w ekstazie.
Lecz spokój duszy burzył
mały chochlik niewinny,
czy to się zdarzyć może
fiolet, to kolor zimny.
Idol
Niewinność w opałach .................................
Jak lew rzucał na nią
spojrzenia krwiożercze
trzepocząc rzęsami
spłonęła rumieńcem.
Ze wzrokiem utkwionym
stał niczym manekin
na oczy zielone
spuściła powieki.
Szedł niczym tsunami
dostrzegła ze strachem
podszedł blisko, męskim
odurzył zapachem.
Nikt jeszcze jej nigdy
tak nie absorbował
nie pytał, przytulił
namiętnie całował.
Swym śmiałym postępkiem,
choć serce jej spłoszył
bezwstydnie uległa
poddała rozkoszy.
Palcami chciwymi
młode ciało judził
pieszczotą nieziemską
dzikie żądze budził.
Cichutko jęczała
przy każdym pokładzie
szczytując śpiewała
w diabelskiej ekstazie.
Leżała, on jeszcze
z jej ciałem flirtował
gorącym serduchem
otulał, całował.
Idol
spojrzenia krwiożercze
trzepocząc rzęsami
spłonęła rumieńcem.
Ze wzrokiem utkwionym
stał niczym manekin
na oczy zielone
spuściła powieki.
Szedł niczym tsunami
dostrzegła ze strachem
podszedł blisko, męskim
odurzył zapachem.
Nikt jeszcze jej nigdy
tak nie absorbował
nie pytał, przytulił
namiętnie całował.
Swym śmiałym postępkiem,
choć serce jej spłoszył
bezwstydnie uległa
poddała rozkoszy.
Palcami chciwymi
młode ciało judził
pieszczotą nieziemską
dzikie żądze budził.
Cichutko jęczała
przy każdym pokładzie
szczytując śpiewała
w diabelskiej ekstazie.
Leżała, on jeszcze
z jej ciałem flirtował
gorącym serduchem
otulał, całował.
Idol
Błogosławieństwo czy przekleństwo
Siedzi Ola na topoli,
bo od lipy oną woli
niby listek świeci topem
rozglądając się za chłopem.
Chociaż nie zła perspektywa
nic widoku nie zakrywa,
tak wysokie są topole,
jednak pustką świeci pole.
Zasmucona głaszcze topa
dzisiaj znów nie będzie chłopa
wciąż jedyna pośród dziewic
na sąsiedni poszła rewir.
Bez pruderii , chętna taka,
byle tylko mieć chłopaka
pragnie zagrać swoją rolę,
choć te figle mogą boleć.
Co tam ból, gdy taka nuda
odruchowo ściska uda
niechaj nawet, by bolało,
byleby się pokrzyczało.
Zła jak osa prawie warczy
trzeba wracać znów na tarczy
ciało rządzę przebiegają
tylko palce pozostają.
Taka tu się rodzi puenta
pozostaniesz Olu święta,
choć przez wszystkich wyszydzoną
będziesz pierwsza - w niebie z błoną.
Idol
bo od lipy oną woli
niby listek świeci topem
rozglądając się za chłopem.
Chociaż nie zła perspektywa
nic widoku nie zakrywa,
tak wysokie są topole,
jednak pustką świeci pole.
Zasmucona głaszcze topa
dzisiaj znów nie będzie chłopa
wciąż jedyna pośród dziewic
na sąsiedni poszła rewir.
Bez pruderii , chętna taka,
byle tylko mieć chłopaka
pragnie zagrać swoją rolę,
choć te figle mogą boleć.
Co tam ból, gdy taka nuda
odruchowo ściska uda
niechaj nawet, by bolało,
byleby się pokrzyczało.
Zła jak osa prawie warczy
trzeba wracać znów na tarczy
ciało rządzę przebiegają
tylko palce pozostają.
Taka tu się rodzi puenta
pozostaniesz Olu święta,
choć przez wszystkich wyszydzoną
będziesz pierwsza - w niebie z błoną.
Idol
Kapryśna istota......................
Sobota pochmurna
pogoda niestała
pani jesień dzisiaj
lewą nogą wstała.
W szalu z mgieł porannych
w sukieneczce płowej
kapelusz z chmur ciemnych
włożyła na głowę.
Z szyi kasztanowy
zwisa medalionik
smutnymi oczami
drobne łezki roni.
Chodząc po ogrodzie
gubi siwe włosy
pojąc astry blade
kropelkami rosy.
Zakochany wietrzyk
szemrząc mój aniele
jak wierny poddany
liście do nóg ściele.
Zmieszana troszeczkę
z leciutkim pośpiechem
odpowiada pięknym
słonecznym uśmiechem.
Jesień jak kobieta
połechtana deczko
potrafi zamienić
pluchę na słoneczko.
Idol
pogoda niestała
pani jesień dzisiaj
lewą nogą wstała.
W szalu z mgieł porannych
w sukieneczce płowej
kapelusz z chmur ciemnych
włożyła na głowę.
Z szyi kasztanowy
zwisa medalionik
smutnymi oczami
drobne łezki roni.
Chodząc po ogrodzie
gubi siwe włosy
pojąc astry blade
kropelkami rosy.
Zakochany wietrzyk
szemrząc mój aniele
jak wierny poddany
liście do nóg ściele.
Zmieszana troszeczkę
z leciutkim pośpiechem
odpowiada pięknym
słonecznym uśmiechem.
Jesień jak kobieta
połechtana deczko
potrafi zamienić
pluchę na słoneczko.
Idol
Powodowany chwilą ............................
Uległ marzeniom,
choć tak się bronił
wstrzymując oddech
do drzwi zadzwonił.
Czuł jak mu serce
Amor kołysał
w wejściu stanęła
z niebios hurysa.
Pięknem rażony
olśnienia doznał
co kryło wnętrze
zapragnął poznać.
Karmiony ciepłem
wraz z intelektem
w pokoju uczuć
zrobił korektę.
Choć sprawy wzięły
obrót pomyślny
z obawą pragnął
poznać jej myśli.
Dźwigał rozterkę
jak kamień ciężką
dzieląca przepaść
stała się większą.
Idol
choć tak się bronił
wstrzymując oddech
do drzwi zadzwonił.
Czuł jak mu serce
Amor kołysał
w wejściu stanęła
z niebios hurysa.
Pięknem rażony
olśnienia doznał
co kryło wnętrze
zapragnął poznać.
Karmiony ciepłem
wraz z intelektem
w pokoju uczuć
zrobił korektę.
Choć sprawy wzięły
obrót pomyślny
z obawą pragnął
poznać jej myśli.
Dźwigał rozterkę
jak kamień ciężką
dzieląca przepaść
stała się większą.
Idol